Po paru minutach cała gromada lwiątek, ze złotym na czele, wbiegła po skałach na nasze ,,piętro''.
Mierzyłam każdego po kolei wzrokiem i gdy doszłam do kremowej lwiczki, stwierdziła, że to musi być ona, ponieważ wyglądała prawie identycznie jak Sarafina.
Zauważyłam też karmelowego lewka i na chwilę nasze spojrzenia się spotkały, ale był to tylko ułamek sekundy, bo natychmiast odwróciliśmy wzrok.
- Wołałam TYLKO Nalę. - podkreśliła rozbawiona Safi.
- Idźcie, później do was dołączę. - rzuciła w stronę kumpli i wszyscy pognali w stronę niedalekiego lasu galeriowego.
- To... coś zrobiłam nie tak? - spytała niepewnie matki.
- Nie, skąd. Po prostu chciałabym chwilę z tobą pogadać. - wypowiedziała to zdanie ostrożnie i powoli, kojącym głosem. - Pamiętasz, jak zawsze bardzo chciałaś mieć siostrę?
- Mamo, naprawdę?!!! - przerwała jej. - Będziesz miała lwiątko?!!! Tak się cieszę! Jak je nazwiesz???
Wpatrywała się w mamę z wyczekiwaniem.
- No... Nie do końca zgadłaś. - odrzekła, starając się uspokoić nieco entuzjazm córki.
Mała zrobiła zdumioną minę, bo nie domyślała się jeszcze o co rodzicielce chodzi.
- Będziesz miała siostrę w swoim wieku.
- Jak to? - jej ton głosu natychmiast się zmienił.
- Ma na imię Ignis i stoi prosto przed tobą. Postanowiłam ją adoptować, ponieważ nie ma rodziców ani stada.
Nala stała przez chwilę osłupiała, wgapiając się we mnie.
Miałam taką nadzieję, że wszystko pójdzie gładko, a w tamtej chwili chciałam zapaść się pod ziemię.
- Cz-cześć. - wydukałam.
Lwiczka wyglądała, jakby coś sobie w głowie tłumaczyła.
Bardzo się stresowałam i snułam już ciche przypuszczenia, że mnie wprost nienawidzi.
Ale niespodziewanie cała się rozpromieniła i posłała mi ciepły uśmiech.
- Chodź, Ignis. Zapoznam cię z moją paczką. - powiedziała i pociągnęła mnie za sobą.
- Przekaż reszcie, że niedługo obiad! - dobiegł nas jeszcze głos kremowej.
Zaskoczona biegiem akcji gnałam za nową koleżanką nie wiedząc nawet dokąd zmierzamy. W ogóle byłam tak oszołomiona tym co się właśnie działo, że nie byłam w stanie logicznie myśleć.
Kiedy dobiegłyśmy do lasu galeriowego, moje łapy zanurzyły się w podmokłym gruncie.
W pewnym momencie poczułam, jak ktoś przygniata mnie do ziemi.
- Mam cię, Nala! - wrzasnął Simba i ze zdziwieniem spostrzegł, że się pomylił!
Cały się zaczerwienił, a Nala wybuchła śmiechem.
Po chwili z krzaków wyłoniła się cała gromada lwiątek.
Natychmiast wszyscy ogłuszyli naszą dwójkę swoim śmiechem, jedynie karmelowy malec nie podzielał ich zachowania.
- Zakochana para! - zaśmiała się brązowa lwiczka.
- Złaź ze mnie! - burknęłam i odepchnęłam zażenowana głąba.
Dopiero, gdy nieco się uspokoili Nala zapoznała mnie ze wszystkimi, no i ich ze mną.
- Znaczy, że ona będzie twoją siostrą? - nie dowierzała Tama. - Fajnie masz. Też chciałabym mieć rodzeństwo, chociażby przyszywane.
- A kto ją oprowadzi po różnych naszych tajnych miejscach? Bo chyba ją przyjmujemy do paczki? - spytał nieśmiało Tojo.
- Simba na pewno nie ma nic przeciwko. - powiedziała Nala i cicho zachichotała.
Obrażony lewek odwrócił się na pięcie i pomaszerował w stronę domu.
- Patrzcie no, książę się obraził! - zarechotała Tama.
- To i tak nowy rekord. Zazwyczaj obraża się o wiele szybciej. - dodała po chwili złośliwie.
- Chyba za nim pójdę. Nie obrazisz się, Ignis, jak cię z nimi zostawię? - ,,siostra'' zwróciła się w moją stronę i nie czekając na odpowiedź, pognała za ,,fochniętym'' Simbą.
- Phi. - fuknęła Tama. - Po co nim się tak przejmować? Rozkapryszony synek króla.
Nie dało się nie zauważyć, że nie przepadała za królewskim potomkiem.
- Przestań, Tama. - wtrącił się Tojo. - Są przyjaciółmi, a ona postępuje tak, jak każdy przyjaciel powinien.
- A ty? Skąd jesteś? - puściła uwagę lewka mimo uszu i ponownie zainteresowała się moją osobą.
- Na ogół pochodzę z Dalekich Ziem, ale jestem obieżyświatem. - rzekłam po raz któryś z rzędu.
Spojrzeli na mnie z podziwem.
- Ja też jestem obieżyświatem. - Chumvi wysunął się przed szereg i wyprostował dumnie, jakby chciał mi zaimponować.
- Serio? - zakpiła Kula.
- Serio! - zgromił ją wzrokiem.
Przewróciła tylko oczami.
Uśmiechnęłam się delikatnie do lewka, a on się zarumienił.
Tojo odepchnął lekko Chumviego i przerwał jego popisy.
- Ciekawe kiedy obiad? Jesteś głodna? - zagadnął nieśmiało.
- Trochę. - odparłam bez zastanowienia.
- Jak chcesz, mogę cię jutro oprowadzić po naszym terenie. - powiedział i uśmiechnął się przyjaźnie.
Chumvi spojrzał na niego spode łba.
- A, właśnie! Mama Nali wspominała coś o obiedzie. - przypomniałam sobie.
- To co my tu jeszcze robimy? - krzyknęła Kula i popędziła w stronę tej wielkiej skały.
- Kto ostatni, ten zgniłe jajo! - dodała Kula.
Wieczorem przyszła pora na kąpiel. Nawet to polubiłam, ale czułam się nadal nieswojo.
Niebo szybko się ściemniało, a ja robiłam się coraz bardziej senna. Potruchtałam na koniec jaskini i już chciałam się tam ułożyć, kiedy coś mnie zatrzymało.
Poczułam jak pyszczek już dobrze znanej mi lwicy unosi mnie w górę i niesie w kierunku swojego legowiska.
- Chwila! Ja już bym chciała zasnąć, psze pani. - pisnęłam, ale nie wiele to pomogło.
Wkrótce lwica ułożyła się na ziemi i usadowiła mnie w swoich łapach.
- Po pierwsze - zaczęła. - od teraz mów do mnie ,,mamo''', a nie ,,psze pani''. Po drugie, ty, ja i Nala... Nala chodź tu! Czas na sen! A więc, ty ja i Nala jesteśmy od teraz rodziną, a rodzina trzyma się razem, rozumiesz? - spojrzała na mnie i lekko pociągnęła mnie za ucho.
Kiwnęłam głową na tak.
Po chwili pojawiła się i Nala. Położyła się obok mnie i powiedziała wszystkim: ,,Dobranoc''.
Sarafina zrobiła to samo, więc ja też byłam zmuszona.
Przez resztę nocy czułam się tu bezpieczna i kochana. Zastanawiałam się, czy to właśnie się czuje, kiedy ma się rodzinę i stado?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kilka pytanek do rozdziału (odpowiedzi nie znajdziecie w tekście. Chcę, żebyście wymyślali własne, oryginalne pomysły.) :
a) Jak myślicie? Dlaczego Chumvi się tak zachowywał?
b) Czy Ignis zaaklimatyzuje się w nowym miejscu?
c) Kto zostanie jej najlepszym przyjacielem?
- Chodź, Ignis. Zapoznam cię z moją paczką. - powiedziała i pociągnęła mnie za sobą.
- Przekaż reszcie, że niedługo obiad! - dobiegł nas jeszcze głos kremowej.
Zaskoczona biegiem akcji gnałam za nową koleżanką nie wiedząc nawet dokąd zmierzamy. W ogóle byłam tak oszołomiona tym co się właśnie działo, że nie byłam w stanie logicznie myśleć.
Kiedy dobiegłyśmy do lasu galeriowego, moje łapy zanurzyły się w podmokłym gruncie.
W pewnym momencie poczułam, jak ktoś przygniata mnie do ziemi.
- Mam cię, Nala! - wrzasnął Simba i ze zdziwieniem spostrzegł, że się pomylił!
Cały się zaczerwienił, a Nala wybuchła śmiechem.
Po chwili z krzaków wyłoniła się cała gromada lwiątek.
Natychmiast wszyscy ogłuszyli naszą dwójkę swoim śmiechem, jedynie karmelowy malec nie podzielał ich zachowania.
- Zakochana para! - zaśmiała się brązowa lwiczka.
- Złaź ze mnie! - burknęłam i odepchnęłam zażenowana głąba.
Dopiero, gdy nieco się uspokoili Nala zapoznała mnie ze wszystkimi, no i ich ze mną.
- Znaczy, że ona będzie twoją siostrą? - nie dowierzała Tama. - Fajnie masz. Też chciałabym mieć rodzeństwo, chociażby przyszywane.
- A kto ją oprowadzi po różnych naszych tajnych miejscach? Bo chyba ją przyjmujemy do paczki? - spytał nieśmiało Tojo.
- Simba na pewno nie ma nic przeciwko. - powiedziała Nala i cicho zachichotała.
Obrażony lewek odwrócił się na pięcie i pomaszerował w stronę domu.
- Patrzcie no, książę się obraził! - zarechotała Tama.
- To i tak nowy rekord. Zazwyczaj obraża się o wiele szybciej. - dodała po chwili złośliwie.
- Chyba za nim pójdę. Nie obrazisz się, Ignis, jak cię z nimi zostawię? - ,,siostra'' zwróciła się w moją stronę i nie czekając na odpowiedź, pognała za ,,fochniętym'' Simbą.
- Phi. - fuknęła Tama. - Po co nim się tak przejmować? Rozkapryszony synek króla.
Nie dało się nie zauważyć, że nie przepadała za królewskim potomkiem.
- Przestań, Tama. - wtrącił się Tojo. - Są przyjaciółmi, a ona postępuje tak, jak każdy przyjaciel powinien.
- A ty? Skąd jesteś? - puściła uwagę lewka mimo uszu i ponownie zainteresowała się moją osobą.
- Na ogół pochodzę z Dalekich Ziem, ale jestem obieżyświatem. - rzekłam po raz któryś z rzędu.
Spojrzeli na mnie z podziwem.
- Ja też jestem obieżyświatem. - Chumvi wysunął się przed szereg i wyprostował dumnie, jakby chciał mi zaimponować.
- Serio? - zakpiła Kula.
- Serio! - zgromił ją wzrokiem.
Przewróciła tylko oczami.
Uśmiechnęłam się delikatnie do lewka, a on się zarumienił.
Tojo odepchnął lekko Chumviego i przerwał jego popisy.
- Ciekawe kiedy obiad? Jesteś głodna? - zagadnął nieśmiało.
- Trochę. - odparłam bez zastanowienia.
- Jak chcesz, mogę cię jutro oprowadzić po naszym terenie. - powiedział i uśmiechnął się przyjaźnie.
Chumvi spojrzał na niego spode łba.
- A, właśnie! Mama Nali wspominała coś o obiedzie. - przypomniałam sobie.
- To co my tu jeszcze robimy? - krzyknęła Kula i popędziła w stronę tej wielkiej skały.
- Kto ostatni, ten zgniłe jajo! - dodała Kula.
Wieczorem przyszła pora na kąpiel. Nawet to polubiłam, ale czułam się nadal nieswojo.
Niebo szybko się ściemniało, a ja robiłam się coraz bardziej senna. Potruchtałam na koniec jaskini i już chciałam się tam ułożyć, kiedy coś mnie zatrzymało.
Poczułam jak pyszczek już dobrze znanej mi lwicy unosi mnie w górę i niesie w kierunku swojego legowiska.
- Chwila! Ja już bym chciała zasnąć, psze pani. - pisnęłam, ale nie wiele to pomogło.
Wkrótce lwica ułożyła się na ziemi i usadowiła mnie w swoich łapach.
- Po pierwsze - zaczęła. - od teraz mów do mnie ,,mamo''', a nie ,,psze pani''. Po drugie, ty, ja i Nala... Nala chodź tu! Czas na sen! A więc, ty ja i Nala jesteśmy od teraz rodziną, a rodzina trzyma się razem, rozumiesz? - spojrzała na mnie i lekko pociągnęła mnie za ucho.
Kiwnęłam głową na tak.
Po chwili pojawiła się i Nala. Położyła się obok mnie i powiedziała wszystkim: ,,Dobranoc''.
Sarafina zrobiła to samo, więc ja też byłam zmuszona.
Przez resztę nocy czułam się tu bezpieczna i kochana. Zastanawiałam się, czy to właśnie się czuje, kiedy ma się rodzinę i stado?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kilka pytanek do rozdziału (odpowiedzi nie znajdziecie w tekście. Chcę, żebyście wymyślali własne, oryginalne pomysły.) :
a) Jak myślicie? Dlaczego Chumvi się tak zachowywał?
b) Czy Ignis zaaklimatyzuje się w nowym miejscu?
c) Kto zostanie jej najlepszym przyjacielem?
Czekam :D
OdpowiedzUsuń